dzien 130
Do domciu dotarlismy pozno samolot byl opozniony i o 1.30 weszlismy do domu.Maluch mial tylko mala drzemke w samolocie byl bardzo dzielny padlismy padnieci i spalismy do 8.20 bo o tej obudzil nas nasz urwis :) bylo wypakowywanie, sprzatanie i pranie.Za chwilek biore sie za obrobke zdjec z Majorki a mam ich z 2500 :) maluch spi,starszy na placie siedzi a pan maz bedzie ogladal ,,Dom,, na tv polonia wiec mam czas na zdjecia :) a teraz dzisiejsze zdjecie kapiel w domciu :)